sobota, 28 marca 2015

Rozdział 02.

Po co się starać aby inni rozumieli intencje Twoich czynów? Oni nigdy ich nie zrozumieją i nie ma w tym żadnej niesprawiedliwości. Bo sprawiedliwość to pościg za chimerą, która jest wewnętrzną sprzecznością.
Leżąc w łóżku zebrało mi się na sentencję, a w tym, wszystkie wspomnienia zaczęły powracać z tego okropnego wieczoru, który w pewnym stopniu dalej był dla mnie zagadką...
*Flashback*
Wieczór jak każdy inny. Niczym się nie różnił od pozostałych... Rodziców nie było, obchodzili kolejną rocznicę ślubu. Zdecydowałam się pójść do przyjaciółki, Amber. Gotowa do wyjścia otworzyłam drzwi, a w nich ujrzałam tajemniczą osobę, która metalowym przedmiotem uderzyła w moją głowę, przez co straciłam przytomność. Ocknęłam się kilka godzin później w salonie, a obok na podłodze leżały zakrwawione ciała...
Przyrzekłam zemstę i wcale nie zamierzam się poddać. Stałam się silniejsza, pozbawiona uczuć, stanowcza i przede wszystkim nieufna. Tak, może jestem zimną suką, ale wszystko nie dzieję się bez powodu. W tym momencie poczułam nagły przypływ energii, który dostał się do mojego organizmu. Tak jakby ktoś podał mi dożylnie adrenalinę.
Po wczorajszym wieczorze, jedyne czego żałuję, to tylko ten złamany obcas. To były moje najlepsze buty! Zirytowana wstałam, wzięłam świeżą garderobę i ruszyłam do łazienki. 
Kolejny raz nie mogę swobodnie patrzeć na swoje ciało. Moje aktualne życie jest pogmatwane. Nie powinno takie być, doskonale o tym wiem. Poukładam je dopiero wtedy, gdy wszystko będzie jasne.
Weszłam pod prysznic, wtarłam w siebie żel, a następnie pozwoliłam kroplom gorącej wody ogrzać moje ciało. 
Po kąpieli poczułam niemiłe burczenie w brzuchu, oznaczało to głód. Od rana nie miałam nic w ustach. Przygotowałam skromny posiłek i usiadłam przy stole, po raz kolejny przeglądając dokumenty zielonookiego bruneta. Wszystko było podane. Wiek, wzrost, nawet numer telefonu i adres. Przez najbliższy czas nie chciałam ryzykować zdemaskowaniem, więc wolałam się ukrywać, pozostać tajemniczą nieznajomą. 
Zeszłego dnia Rick powiedział, że dzisiaj mogę go spotkać w barze koło Alei Gwiazd. Ma jakieś prywatne spotkanie czy inny cel, co akurat mnie mało interesuje. 
Zebrałam jego zdjęcia, schowałam do biurka i spokojnie kończyłam posiłek.
Ten mężczyzna wczoraj. Dziwne spotkanie. Był taki... Nachalny? Arogancki? Zdecydowanie tak, ale było w nim coś, co powoduje u kobiety pożądanie, chęć bycia w jego pobliżu. Chociaż w sumie to wszystko mogło być spowodowane nadmiarem alkoholu we krwi. Wtedy człowiek wariuje. Cokolwiek.
Ubrałam buty i gotowa wyszłam na nie do końca umówione spotkanie. Złapałam najbliższą taksówkę, wręczyłam kierowcy adres i czekałam tylko, aż będę na miejscu. 
Wchodząc do środka, do moich nozdrzy dostał się nieprzyjemny zapach cygara. To jeden z wielu powodów, dlaczego właśnie nie przepadam za tego typu lokalami. 
Usiadłam przy barze, co w zwyczaju zawsze robię. Może wydawać się to denne, ale tu czuję się najbezpieczniej. Przystojny barman przyjął moje zamówienie, a po chwili otrzymałam moją wodę z miętą. 
Sącząc napój, wzrokiem analizowałam wnętrze pomieszczenia, a raczej ludzi, którzy tu byli. Połowa z nich to upici biznesmeni, którzy poza domem szukają przygód, a panny przy nich oczekują wyłącznie zawartości ich wypchanych portfeli. Żenada, ale przynajmniej można się uśmiać. Przywykłam do tego, znam kilka naprawdę świetnych historii, ale to nie jest odpowiednia chwila na ich wspominanie. 
Moją uwagę przykuł mężczyzna pasujący do opisu, dla pewności wyjęłam dyskretnie fotografię i porównałam. Tak, to był on. Wzięłam głęboki wdech i pewnie podeszłam do owego stolika. 
- David Rodriguez? - spytałam z odwagą.
- W czym mogę pomóc kruszynko? - spojrzał dokładnie lustrując moje ciało na co przewróciłam oczami.
- Mam kilka pytań. - stwierdziłam. - Osobistych. - dodałam.
- Zanim porozmawiamy w cztery oczy, pozwól, że mój kolega sprawdzi, czy nie masz ze sobą żadnych niespodzianek. - uśmiechnął się i gestem dłoni wskazał jednego ze swoich ochroniarzy w moim kierunku.
Ciemnoskóry, muskularny mężczyzna zaczął badać moje ciało. Czułam się obmacywana. Nieprzyjemne uczucie. Jego dłonie trafiły na moje pośladki i kilka razy na nich pozostawały.
- Przy tyłku raczej broni bym nie ukryła. - powiedziałam sucho robiąc krok w przód.
- Jest czysta. - mruknął.
Po tych słowach reszta towarzystwa, w tym panie lekkich obyczajów opuściły miejsce, a ja usiadłam na wygodnym skórzanym fotelu.
- Wiem kim jesteś. - stwierdził marszcząc brwi. - Jesteś córką Lily i Brada. - zmierzwił włosy.
- Więc mnie znasz. - przewróciłam oczami. - Przejdźmy do sedna. - dodałam.
- Jeśli chodzi o ich morderstwo, nie miałem z tym nic wspólnego. - wyjaśnił.
- Wszyscy winni tak mówią. - zaśmiałam się sztucznie.
- Chcę się tylko dowiedzieć skąd ich znałeś. - spojrzałam na mężczyznę.
- Brad często wpadał do LV, zwłaszcza do tego baru. Tutaj go poznałem. Wydawał się być przygnębiony. Przy butelce whiskey się otworzył. Dowiedziałem się, że stracił właśnie pracę, a miał kredyt do spłacenia... Zrobiło mi się szkoda gościa, więc zaproponowałem mu fuchę.
- Czekaj... Jaki moi rodzice mają związek z gangsterami? - zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc.
- Dasz dokończyć czy nie? - westchnął zirytowany.
Gestem ręki dałam znak aby kontynuował.
- Początkowo nie chciał słyszeć o ciemnych interesach, ale z czasem, gdy coraz bardziej sięgał dna, sam przyszedł prosić o pomoc. Nie chciałem go mieszać w najgorszą robotę, wiedziałem, że miał rodzinę w przeciwieństwie do naszej reszty. Zrobiłem z niego jedynie dostawcę towaru. Prosta robota, dobry zysk, nic prostszego! Kilka lat mu to wychodziło. 
Zabrał tu raz Lily i przedstawił mnie jako bogatego biznesmena z firmą dostawczą płacącą grube papierki za przewóz pasażerów. Zawsze śmieszyło mnie to jak się do mnie przy niej odnosił. - zaśmiał się. -  Któregoś razu spieprzył to. Ludzie, którym wiózł mój towar, go nie dostali. Podczas przewozu, napadnięto na ciężarówkę z prochami i co do grama zabrano. 
Jego pobito do utraty przytomności, a odbiorcy, którym wisiałem towar zaczęli się niecierpliwić. Radziłem mu uciekać razem z rodziną, nie posłuchał. Dopadli ich w jakiejś restauracji. - dokończył.
- Resztę znam. - szepnęłam.
- Możesz wierzyć lub nie, ale traktowałem go dobrze i nie zabiłem nikogo z Twojej rodziny. - tłumaczył.
- Mogłeś coś zrobić, żeby do tego nie doszło do cholery... - warknęłam.
- Nie miałem pojęcia, że nie posłuchał. O tym, co się stało, dowiedziałem się po fakcie. - mruknął. 
- Podaj mi namiary na tych ludzi. - syknęłam.
- Chyba nie sądzisz, że pójdziesz tam sama i ich wszystkich pozabijasz. - parsknął. - Poza tym jest pewien problem. Sądziłem, że będziesz o tym wiedzieć. Jeżeli załatwia się czarne interesy, numerem jeden jest zachowanie anonimowej tożsamości. Nikt nikogo nie zna, wysyła się tzw. wysłanników, którzy i tak później giną. - wyjaśnił.
- Czyli nic nie wiesz? Dosłownie nic? - zakpiłam.
- Możliwe, że będę mógł cokolwiek poszukać, ale nie obiecuję zadowalających rezultatów. - chwycił kieliszek wypełniony alkoholem, następnie wlał całą jego zawartość do gardła.
- Jak się ze mną skontaktujesz? - zapytałam.
- Powiedzmy, że spotkamy się tu za 3 dni. Może być? - utkwił we mnie wzrok.
- Do zobaczenia za 3 dni w tym samym miejscu i o tej samej porze. - skinęłam głową i wyszłam z pomieszczenia. 
Tyle informacji... Dzisiaj się dowiedziałam takich rzeczy, o których nigdy bym nie śmiała pomyśleć. Moi rodzice wplątani w te całe gówna? Dlaczego tata dał się na to namówić znając tego konsekwencje. 
Gdybym tylko o czymkolwiek wiedziała, na pewno jakoś bym zainterweniowała. Znowu dziwne uczucie pojawiło się w moim brzuchu. Poczucie winy? Bezsilność? Trudno mi to określić. Mimo wszystko, wreszcie mam jakiś trop. Jestem coraz bliżej. 
Będąc w apartamencie chwyciłam mój dziennik i zaczęłam notować, w końcu miałam co napisać.
Sobota, 17 lipca 2015 Las Vegas
Jest nadzieja, pojawił się mały promyczek. Dalej jestem w LV, tym razem chyba się rozpakuję, bo czuję, że zostanę tu na dłużej. Czyżby stabilizacja? Dowiedziałam się dużo nowych rzeczy, co diametralnie zmieniło mój punkt widzenia. Coś czuję, że to nie są jedyne "ciekawostki", które zostały przede mną zatajone.  Czy mogę zaufać David'owi?Czy mogę chociaż spróbować mu zaufać? Za kilka dni mam się dowiedzieć czegoś nowego, możliwe, że będę już wiedziała, gdzie szukać, a co jeśli tak nie będzie? Nie mogę się nastawiać od razu na powodzenie. 
Muszę być realistką i wiem, że życie nie zatańczy tak jak się mu zagra, to człowiek musi się podporządkować. Jesteśmy tylko pustą, szarą materią błądzącą po tej nici życia. Ja codziennie mam tą świadomość.
Kiedy kończyłam pisać, do moich uszu dotarł dźwięk stukania w drzwi. To było dla mnie dużym zaskoczeniem. Odkąd tu jestem, nikt nigdy nie przychodził, tym bardziej jest to podejrzane. Podeszłam do drzwi i korzystając z "judasza", zobaczyłam po drugiej stronie kuriera. 
- Witam. - powiedział uśmiechnięty mężczyzna kiedy uchyliłam drzwi. - Proszę tu pokwitować. - podał tabliczkę wraz z długopisem i wskazał miejsce pokwitowania.
- Nie pomylił Pan adresów? - zmarszczyłam brwi spoglądając na niego.
- Absolutnie. Dwa razy sprawdzałem. - pokręcił przecząco głową. 
No cóż. Mogłam jedynie wzruszyć ramionami i pokwitować.
- Dziękuję bardzo, to dla Pani. - kurier podał ogromny bukiet róż i odszedł.
Róże? Od Ricka Czy Davida? Ale żaden przecież nie wie, gdzie się aktualnie znajduję. Tak przynajmniej uważam. Zresztą skąd miałby być ten gest? Nie podoba mi się to, w ogóle. Bukiet składał się z 35 pięknie kwitnących, czerwonych róż, a wewnątrz bukietu znajdowała się mała karteczka. Ostrożnie ją wyjęłam, a następnie odczytałam.
"Mam nadzieję, że kwiaty się podobają. Myślałem nad wysłaniem nowych butów z racji, że z poprzednimi był problem. Miłego wieczoru, Panienko."
- O kurwa.

za błędy przepraszam xoxo

zapraszam do komentowania
liczę na szczere opinie.
miłego czytania:)


zapraszam do wypełnienia ankiety znajdującej się po lewej stronie bloga
CZYTASZ?=KOMENTUJESZ!



22 komentarze:

  1. Świetny ! Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham no i kocham. Siedziałam cudowny. Czekam na next i weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. idelany <3 takie ff to ja lubię <3

    OdpowiedzUsuń
  4. HASDFJOASFASFAIFASZGF *-* to jest cudowne, ten rozdział ♥
    Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że szybko go dodasz:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział! Bardzo fajnie piszesz :3 No i boski wystrój bloga <3
    Pozdrawiam,
    Haniko

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałem nad kupnem nowych butów :D Justin szybko zapomina o dawnych dziewczynach :/

    OdpowiedzUsuń
  7. czekam na kolejny rozdział mi się podoba życzę miłej weny

    OdpowiedzUsuń
  8. trochę za mało opisów jak dla mnei:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział. Czekam ne next i dużo weny życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uhuhu widzę, że Justin jest szarmancki :D. Świetny rozdział już się wciągnęłam w to opowiadanie :). http://glamlipstick.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział mi się podoba, chociaż David coś za szybko i zbyt łatwo wyjawił jej te informacje. No i Justin na końcu przysłał ten bukiet, no no. Ja myślę, że tak się może złożyć, że to on będzie miał coś wspólnego z zabójstwem jej rodziców. Ale to tylko podejrzenia! Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam, Weronika z believe-in-the-spirit-ff@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. I to niby ja mam talent? Boże dziewczyno jesteś niesamowita. Zakochałam się w ty opowiadaniu...
    I oczywiście również zaobserwowałam bloga <3 :*
    Coś czuję, że Justin jest w to wszystko wmieszany...
    Nie mogę doczekać sie kolejnego chociaż dziś zaczęłam to czytać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetne opisy!
    Mega wciągające i straszliwie ciekawe ^^
    Życzę weny i pozdrawiam :*

    http://when-you-hold-me-im-alive.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG! To jest świetne! Przeczytałem całe :) Jest świetne!
    Świetnie piszesz!!!! I dziękuję że skomentowałaś mojego bloga!
    Ja również dodałam się do twoich obserwatorów!
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  15. HEJ! Obiecuję na wszystko, że przeczytam u Ciebie rozdziały, postaram się to zrobić jak najszybciej, bo mam teraz dużo nauki jakoś i mało czasu i ledwo wyrabiam się z pisaniem swoich rozdziałów. Spróbuję dziś wieczorem, mam nadzieję, ze dam radę :)

    PS: zapraszam do siebie na nowy rozdział pełen emocji na http://dont-lie-baby.blogspot.com <3
    BUZIAKI :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Opisy są dobre :D I ogólnie ciekawy temat i pomysł na opowiadanie. Będę zaglądać częściej, bo masz bardzo fajnego bloga *-* i JUSTIN <3

    OdpowiedzUsuń
  17. zaczęłam czytać i po prostu masakra no nie moge oderwać się od czytania, z niecierpliwością czekam na next :*
    Dodaję do obserwowanych :*
    W wolnym czasie zapraszam do mnie :D
    http://land-of-idealns.blogspot.com/
    http://1dletniaprzygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny blog, czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham to i boze @ilysirkidrauhl

    OdpowiedzUsuń
  20. Robi się coraz ciekawiej. Ciekawe jak się potoczą sprawy.. :)
    Strasznie dobry rozdział ,dobrze piszesz ,świetnie się czyta :* :)
    Zapraszam serdecznie :) :
    www.neversaye.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń